Dystans... młodego taty ... W czym problem ?
Moi drodzy ważne jest by już na samym
początku tata angażował się w opiekę
nad dzieckiem i spędzał z nim czas ''sam na sam''.
Dla nas matek jest to coś naturalnego, taki instynkt macierzyński.
Rodzi się on na długo przed tym , nim dzidziuś się urodzi.
Czujemy jak dziecko kopie i nasze hormony już wtedy robią swoje.
Mężczyźni czegoś takiego nie mogą doświadczyć,
więc ich instynkt ojcowski musi być pobudzany.
Im wcześniej , tym lepiej.
Wielu mężczyzn , gdy zrozumie już,
że dobrze sobie sama radzisz,
nie chce się angażować bo nie chce zrobić czegoś źle.
nie chce się angażować bo nie chce zrobić czegoś źle.
Po narodzinach niemowlę jest z mamusią blisko,
zwłaszcza gdy karmi je piersią.
W tym właśnie momencie powinna ona nadać mężowi
W tym właśnie momencie powinna ona nadać mężowi
jakąś ważną rolę, by to było tylko jego.
np. wieczorne kąpiele, masaże brzuszka olejkiem,
by kupka lepiej poszła (bo tylko tatuś tak super masuje). ❤
Powinniście znaleźć coś w czym tatuś się sprawdzi
i będzie mógł być lepszy od mamy.
Nie neguję że są tacy tatusiowie, którzy sami się garną
do tego by pomagać. Ale co tu kryć, są oni w mniejszości.
Nawet jak przed porodem obiecywali, że będą czynnie się angażować,
nie zawsze wychodzi im to tak jak zaplanowali.
Widząc taką drobną istotkę, zwyczajnie boją się zrobić dziecku krzywdę.
Gdy w takim wypadku tatuś ustępuje mamie i nie pomaga,
tak jak ona by tego oczekiwała, często dochodzi do zgrzytów,
lub kobieta jest po prostu nieszczęśliwa i dusi to w sobie.
Jest zawiedziona i czuje się zostawiona sama sobie.
To bardzo niezdrowy układ. I warto o tym porozmawiać z partnerem.
Który często naprawdę nie dostrzega problemu.
To bardzo niezdrowy układ. I warto o tym porozmawiać z partnerem.
Który często naprawdę nie dostrzega problemu.
Dystans ojca może również wynikać z tego,
że matka robi wszystko przy dziecku i nawet
jeśli partner początkowo chce pomóc, nadwrażliwa matka go odsuwa.
Głównie twierdząc że sama zrobi to szybciej i lepiej.
W ten sposób ojcowie szybko się zniechęcają.
Głównie twierdząc że sama zrobi to szybciej i lepiej.
W ten sposób ojcowie szybko się zniechęcają.
Złoty środek nie istnieje, lecz pamiętajcie,
że tylko proszącym o pomoc, można faktycznie pomóc.
Więc rozmawiajcie ze sobą szczerze.
Mamy Drogie, nie zapominajcie, że wy też do wszystkiego
dochodziłyście metodą prób i błędów.
Dajcie i partnerom taką możliwość.
Niech uczą się samodzielnie, obcować z dzieckiem.
A wy wykorzystajcie ten czas na relaks w wannie
A wy wykorzystajcie ten czas na relaks w wannie
i wszystkim to wyjdzie na dobre.💏
Jeśli macie inny pomysł dla na taką sytuację, radę dla matek,
lub chcecie coś dodać z własnego doświadczenia.
Piszcie komentarze, czekam i pozdrawiam... megamama.
polecam również:
Baby blues i depresja p.p.
Zmęczony rodzic...
polecam również:
Baby blues i depresja p.p.
Zmęczony rodzic...
Są tatusiowe którzy się boją, bo nie chcą zrobić krzywdy, ale większość nie pomaga bo mamy ich zniechęcają. Odsuwaja ich od dzieci bo lepiej się nimi zajmą. Moim zdaniem jest to błąd. My mamy nie powinniśmy tego robić, musimy dać szanse tatusiom wykazać się, ale też w drugą strone jeśli nie chcą to nie zmuszać, przyjdzie dzień że się odważy :) mi od początku mąż pomagał we wszystkim, sam się garną do pomocy i mimo że nie miał styczności nigdy z takimi maluszkami świetnie sobie radził, byłam i jestem z niego dumna, jest świetnym tatą :)
OdpowiedzUsuńA u mnie odwrotnie. Nie dość że nie pomaga to nie widzi problemu. A każda prośba kończy się aferą.
OdpowiedzUsuńJa wiem że on ciężko pracuje, ale w weekend chce tylko leżeć.
A ja ... ? Kiedy będę miała weekend ?
Muszę chyba z nim poważnie porozmawiać...
Hej tu Hanka. Ja jestem w podobnej sytuacji, nawet nie wymagałam od męża wstawania w nocy czy przewijania. Chciałam tylko drobnostek, żeby z nami posiedział po pracy, by do kogoś móc otworzyć gębę. On nie widzi mojej frustracji i że jestem zmęczona. Ostatnio przestałam karmić piersią, ale pierwszy dzień to był okropny ból, mały płakał i nosiłam go wie noce na rękach. Mój partner to widział ale nie zrobił nic, więc ja płacząc z bólu ściągałam pokarm a obok w wózku płakał syn, bo nie miałam siły się nim zająć... nie wiem czy to też jest w porządku, i czy to że jestem kobietą oznacza, że mam też więcej cierpieć przez macierzyństwo, mamy XXI wiek a nie średniowiecze.
OdpowiedzUsuńNa co dzień jestem sama z dzieckiem. A ostatnio w weekendy namawiam męża by jechać do jego rodziców. Bynajmniej jego mama widzi co się dzieje i daje mi choć trochę odetchnąć. Teraz myślę że masz rację i dziękuję za mądry artykuł.
Mój mąż może naprawdę tego nie dostrzegać lub się bać
że mu zrobi krzywdę... Czeka nas poważna rozmowa...
Hej dziewczyny.
OdpowiedzUsuńMój facet przy pierwszej córce pomagał a przy drugiej już nie chce. Wie ze8dam sobie rade. Fakt że zajmuje się starsza córka. Więc nie jest tak źle...��
Taki facet jak się nauczy że ma kto za niego posprzątać ugotować wyprać i zająć się dzieckiem to on się tego nie tknie.
OdpowiedzUsuńPotem jeszcze stwierdzi, że Ty to robisz najlepiej i on sie wyracal nie będzie.
Dodatkowo siedzisz w domu, nie pracujesz wiec NIC nie robisz bo co to jest ugotowac i zajac sie malym dzieckiem. TYLKO tyle masz do roboty.
Facet nie rozumie ile pracy i wysilku wklada sie w prowadzenie domu i wychowywanie dziecka.
Jak wrócisz do pracy, obowiązków będziesz miała jeszcze więcej. Dom, praca, dziecko. Pogadaj z mężem.
Ustalcie podzial obowiazkow. Może to coś da.
To faktycznie dość powszechny problem.
OdpowiedzUsuńSądzę że w każdym tym przypadku,
rozmowa z partnerem jest wskazana.
Często tatusiowie nie zdają sobie nawet sprawy
z tego jak czują się ich kobiety.
Nie prosimy o pomoc, więc nikt nam jej nie udzieli.